Austriak jedzie nad morze

Austria od dobrych 100 lat nie ma dostępu do morza. Przed upadkiem Cesarstwa dumni Austriacy mogliby próbować przekonywać, że Austria leży nad Adriatykiem. Dzisiaj to się już nie uda. Kiedy dziś Austriak chce zażyć kąpieli morskich, jedzie do Chorwacji czy Słowenii. Wygrzewa się tam na wąskiej betonowej plaży i broczy po kamienistym dnie. Albo po prostu leci na Majorkę i z przewieszonym przez szyję ręcznikiem przechodzi z basenu na plażę i z powrotem.

Ja co roku spędzam krótki urlop nad polskim morzem i zawsze brakuje mi tam dobrego wina. Postanowiłem wziąć ze sobą kilka austriaków i pokazać im nadmorskie wakacje w wersji cool climate. Zabrałem to, co najbardziej pasuje do polskich warunków pogodowych: głównie soczystą czerwień i nieco bieli na wypadek gdyby nie padało - zwykłe wina, które sprawią, że ani wiatry i deszcze, ani ewentualne upały nie będą nam straszne.

Białe:

Przy wylotówce z Krems w kierunku północnym znajdziemy mnóstwo winiarzy i okazji, by kupić wino. My zatrzymaliśmy się przy niepozornym stoisku Weingut Gratzenberger.
Było to dziwne miejsce. Na starej dębowej beczce wypłowiałe od słońca butelki pokrywały równie wypłowiałe plastikowe atrapy winogron. Przy wejściu do garażu stało tanie plastikowe krzesełko i wiadro z deszczówką, w której jakiś pracownik winnicy umył sobie ręce. Sprzedawczyni, która niespodziewanie wyłoniła się z garażu, mimo usilnych poszukiwań nie mogła znaleźć wielu wybranych przez nas etykiet. Choć trzeba przyznać, że bardzo się starała zapanować nad tym rozgardiaszem. Porzućcie swe wyobrażenia, jeśli austriacka winnica jawi się w nich jako miejsce czyste i schludne.
 
Kupiliśmy kilka różnych win, był półwytrawny riesling, był oczywiście grüner veltliner, ale na naszym blogu przedstawimy państwu ciekawostkę, choć typową dla tego regionu, a więc Frühlings Veltliner. Tutejsi winiarze lubią bowiem robić kilka różnych win z tej przeaustriackiej odmiany. Lekkie do 11,9% alkoholu ma określenie Der Leichte, kolejnym jest Frühlings (12-13%). Póżniej są oczywiście veltlinery dojrzałe i te z predykatem. Swoją drogą bardzo mi to przypomina czeską piwną systematykę: dziesiątki, jedenastki, dwunastki, czternastki. Dla każdego coś dobrego.
To wino zostało oczywiście zrobione ze szczepu grüner veltliner, ale owoc był zebrany nieco wcześniej a ponadto ma - jak nam napisał winiarz - kilka gram cukru resztkowego. Milusie, letnie, (wiosenne?) winko, choć pieprzna końcówka nie pozwoliła zapomnieć, z jakim szczepem mamy do czynienia. A dostać je można za jedną okrągłą, dwukolorową monetę. Brzdęk!




Wino: Weingut Gratzenberger
Cena: 5 euro (24 zl)
Sklep: zakup u winiarza
Ocena: 5/10
Vivino: 

Na wakacje nie braliśmy najdroższych win, chodziło nam o zwyczajne codziennie wina, których nie będziemy rozbierali na czynniki pierwsze, a mają nam po prostu smakować. Stąd spora selekcja win z supermarketów, najlepiej zaś jeśli to wino powstało w miejscu zakupu. Taki też był poniższy Riesling od dużego producenta Toifl, urzędującego w pobliskim miasteczku Hadersdorf am Kamp. Swoją drogą mieliśmy już kontakt z tym winiarzem, dzięki ofercie polskiego Lidla. Więcej tutaj.
A ten Riesling był fajny i rześki W nosie znaleźliśmy nieco cieplejszych owoców: moreli czy owoców egzotycznych, w ustach ponadto dobrą kwasowość. Wino godne polecenia, choć - zgodnie z oczekiwaniem - nie budzące większych emocji.

 

Wino: Weinkellerei Toifl Riesling Urgestein Niederösterreich
Cena: 6 euro
Sklep: Lidl (Austria)
Ocena: 5/10
Vivino: 3.4
 

Czerwone:

Winzer Krems to stowarzyszenie zrzeszające około 900 kremskich winiarzy, z główną siedzibą w Krems, przy ul. Sandgrube 13. Tam też, w okolicy wylotówki na Morawy znajdują się parcele wchodzące w skład Großlage Sandgrube, o wielkości ponad 300 ha, z czego 27 ha obsadzonych jest zweigeltem. Jak wspomniałem to naprawdę duże przedsięwzięcie.

Zabrany nad morze Blauer Zweigelt to podstawka, proste codzienne wino. Ale jednocześnie wino przyjemne i łagodne - lekkie wino tarasowe z wyraźnymi aromatami wiśni i dojrzałej czerwonej porzeczki. Faktoria win, monopolista w miejscowości, w której spędzamy nadmorski urlop, niestety nie wie, że takie wina istnieją i od lat pcha jakieś nero d'Avola, które nam - przyznaję - kilka lat temu smakowało, ale w porównaniu do tego kremskiego Zweigelta nawet nie ma startu.

Wino: Blauer Zweigelt Sandgrube 13
Cena: 4 euro (20 zł)
Sklep: Lidl (Austria)
Ocena: 6/10
Vivino: 3,5
 
Austria zweigeltem stoi. Poniższą butelkę kupiliśmy w zwyczajnym supermarkecie w Horn, powiatowym miasteczku w północnej Austrii, a pochodzi z Andau, leżącego między Neusiedler See a granicą z Węgrami. Miejsca w Austrii najcieplejszego, gdzie oczywiście uprawia się głównie ciemne odmiany winogron - dominuje zweigelt i blaufränkisch. Poza tym urzekła mnie cudna, choć prosta, etykieta.
 
Hannes Reeh posiada tam sporą winnicę (160 ha), która pozwala mu rozwinąć skrzydła, a więc mamy trochę bieli, czerwieni, różu, trochę butelek budżetowych, kilka droższych etykiet. Właściciel winnicy wprawdzie twierdzi, że wino powstaje z pasji, nie z nauki, ale żeby ogarnąć taką produkcję, trzeba mieć odpowiednie przygotowanie merytoryczne. Wino wbrew pozorom samo się nie zrobi. 
I rzeczywiście Reeh potrafi robić wino. Co prawda piliśmy tylko prostą flaszkę za 9 euro, ale nawet ona zrobiła na nas dobre wrażenie. W notatkach mam same superlatywy. Wino było ekstremalnie - jak na budżetową etykietę - skondensowane i pełne. Winiarz opisuje swoje dzieło krótko: full-bodied and spicy, ale to w żadnym wypadku nie oddaje sedna sprawy. W nosie czuliśmy bowiem wędzonkę, apetycznie kierującą się w stronę słonego, pikantnego boczku. Nie przepadam za tego rodzaju tłustymi mięsiwami, ale muszę przyznać, że sam ich zapach jest atawistycznie pociągający. W ustach znaleźliśmy miękkie taniny i czerwony, soczysty, rześki owoc. Świetne wino na deszczowe gorące popołudnie. Świetne.
 

Wino: Andauer Zweigelt Hannes Reeh 2019
Cena: 9 euro
Sklep: Spar (Austria)
Ocena: 7/10
Vivino: 3.7
 

Komentarze

Popularne posty