Ukraiński alibernet ze znojemskiej ziemi
O winach z tej odmiany pisaliśmy już dwukrotnie, więc w tym miejscu tylko przypomnimy, że alibernet to odeskie dziecię cabernet sauvignon i alicante bouschet a to oznacza, że potrzebuje naprawdę dobrych warunków i sporo słońca. Na polskiej ziemi nie ma prawa się udać (musiałby być zbierany w okolicach Święta Niepodległości), na Morawach i Słowacji tylko w najlepszych latach i lokalizacjach grona osiągną akceptowalny poziom cukru, kwasów i pomniejszych składników, decydujących o końcowym smaku i aromacie wina.
Niestety nie miałem okazji pić oryginalnej ukraińskiej wersji, mam nadzieję, że niedługo będzie to możliwe, ale po raz kolejny sięgamy po wino z Moraw, gdzie alibernet jest odmianą raczej niszową, choć wśród winomaniaków znaną i cenioną.
Wino to powstało w szczególnym dla Europy Środkowej miejscu - Stacji Uszlachetniania Winorośli (Šlechtitelská stanice vinařská), utworzonej pod koniec XIX wieku przez władze cesarsko-królewskie po zdziesiątkowaniu przez filokserę winnic najpierw w Dolnej Austrii, a następnie na Morawach. Cała Europa głowiła się, jak zaradzić tragedii, różnymi metodami próbowano zwalczać zarazę, okazało się jednak, że najlepszym rozwiązaniem jest szczepienie winorośli właściwej na korzeniach winorośli amerykańskiej, odpornej na wirusa przenoszonego przez pogromcę europejskich winnic. W dalszej kolejności pracowano nad nowymi hybrydami oraz klonami winorośli właściwej i rozwijano odmiany odporniejsze na choroby i niekorzystne warunki klimatyczne. W tym świetle oczywiste jest, że w stacji tej zaczęto uprawiać także alibernet, którego jeden z rodziców był popularną odmianą wykorzystywaną do odbudowy winnic po ataku filoksery pod koniec XIX wieku.
Jak wspomniałem, odmiana ta potrzebuje słońca. Jeśli dostanie odpowiednio dużo ciepła, daje wino w mocno kabernetowym charakterze. Początkowo może być chropowate i nieprzyjemnie tęgie, z czasem powinno zaokrąglić swe kształty i nabrać przyjemnej miękkości. Alibernet jest ponadprzeciętnie barwiący, wino jest naprawdę ciemne i sprawia wrażenie bardzo gęstego. Tutaj czuć wyraźne taniny, czarne porzeczki, tytoń, gorzką czekoladę. W ustach zaś wydaje się nieco lżejsze, delikatniejsze, nawet dość świeże. Obok porzeczki, pojawia się kwaśniejsza malina. Fajne, dające nieco oddechu. Wino w południowym stylu, ale nienapakowane alkoholem, niemaskowane nadto beczką. 2018 był na Morawach dobrym rokiem i kilka lat w butelce zrobiło swoje. To jest naprawdę niezłe wino za bardzo uczciwe pieniądze. Jeśli szukacie czegoś cięższego od sąsiadów z południa, spróbujcie alibernet - odmianę chyba bezpieczniejszą niż tradycyjny cabernet sauvignon.
Komentarze
Prześlij komentarz