Wino z Karaibów

Dziś ciekawostka z kompletnie niewiniarskiego świata, bo czy ktokolwiek słyszał o winie z Karaibów?

Nie wdając się w odwieczny spór, czy napój alkoholowy robiony z innych owoców niż winogrona (winne grona) można nazywać winem, otwieramy dobrze schłodzoną butelkę Chinoli i sprawdzamy, czy sfermentowany sok męczennicy jadalnej jest pijalny (jadalny) czy może jednak męczy.

Męczennica jadalna to botaniczna nazwa popularnej marakui, a więc bardzo słodkiego, aromatycznego owocu z Tropików. Co więcej owocu, którego aromatów tak chętnie doszukujemy się w wielu białych winach. Jak smakuje wino zrobione z marakui? Czy to może będzie esencja sauvignon blanc? Sprawdźmy.

Wino jest dość jasnego, słomkowego koloru, nie do końca sklarowane, przypomina nieco wina naturalne. Dość gęste, oleiste, tworzące wyraźne mosty na kieliszku. Nos jest niezwykle aromatyczny. Nie mamy wątpliwości, to nie jest wino gronowe a ilustracja na etykiecie musi przedstawiać owoc, z którego zostało zrobione, co się zresztą szybko potwierdza. Dominują charakterystyczne słodkie egzotyczne nuty. W ustach odnajdujemy te same smaki, podlane dodatkowo słodkim miodem. Strzelam, bo internet milczy na temat tego napoju, że było tam co najmniej 50 g cukru resztkowego. Wino wzbudza pewne zainteresowanie, ale przyznaję, że po jednym kieliszku moja ciekawość została całkowicie zaspokojona.

Wino przyleciało do nas z Dominikany. Ale na plażę zabrałbym ze sobą jednak sok i wodę. Albo rum.

Wino: Chinola 2017
Cena:
Sklep:
Ocena:
Vivino:

Komentarze

Popularne posty