Białe z Egeru, czerwone z Villány

O szczepie Királyleányka piszą tak: The wine made of Királyleányka has light yellow colour with greenish taint. It is slightly aromatic, delicate. It has a significant, but pleasant acidity, and this fresh acidity makes it a good blending partner for other, softer aromatic varieties. On the nose and palate it is full of fresh fruits and flowers. The lightly perfumed, grapey, light wine is a popular summer party wine nowadays.

Tymczasem w naszej butelce znaleźliśmy coś innego, chyba ciekawszego.
Pierwszy nos - aromat szczególny, oryginalny. Ani owoce, ani kwiaty. G. zaskakuje mnie stwierdzeniem, że pachnie jak rozcieńczony krupnik. I rzeczywiście, wino ogrzewa się nieco i zaczynają buchać aromaty miodu i ziół. Czym cieplej, tym wino staje się dziwniejsze. Resztki dopijamy już robiąc wielkie oczy,  ponieważ mamy wrażenie, że pijemy jakiś drink na bazie martini i miodu. Aż się prosi o kilka kostek lodu i plasterek cytryny, bo kwasowości to wino nie ma za grosz. I znów internet, a w zasadzie sam Franciszek Niemiec (Tóth Ferenc) przyznaje nam rację pisząc: Alcohol:13,0% vol, Residual sugar: 11,2 g/l, Sugar free extract: 19,3 g/l T.acid: 5,6g/l.
Wino intrygujące i nawet dobre.





Wino: Tóth Ferenc Királyleányka
Cena: 12 zł (przecena z 45 zł)
Sklep: WineAvenue24
Ocena: 5/10

A pewnego chłodnego wieczoru spróbowaliśmy południowowęgierskiego Caberneta. W dwóch zdaniach, bo nie ma o czym pisać. Omijajcie szerokim jak Karpaty łukiem. Że szkodzi zdrowiu to wiadomo, bo każdy alkohol tak ma. Ten jednak szkodzi w dwójnasób. Zatruwa ciało i duszę.




Wino: Csányi Pincészet Teleki Cabernet Sauvignon
Cena: ok. 1000 Ft (Prezent. Niech nikomu nie przychodzi do głowy, by to sprowadzać do Polski)
Sklep: Węgry
Ocena: 3/10

Komentarze

Popularne posty