Osička - tramín červený - p.a.n.

Dziś wracamy do Osički. Więcej o jego filozofii i metodach pracy pisaliśmy np. w 2023. Nie ma powodu, by wszystko powtarzać, skupimy się zatem na jego dwóch kolejnych winach: białym (choć czerwonym w nazwy) i czerwonym.

Tramín červený to w świecie niemieckojęzycznym Traminer Rot - bliski krewny powszechnie znanego Gewürtztraminera, chociaż niektórzy ampelografowie skłaniają się do zdania, że uprawiany w Czechach Tramín červený to czysty jak łza Gewürtztraminer. Dyskusja z pogranicza auli akademickiej i laboratorium niewiele posuwa nas w tym temacie naprzód, dlatego spróbujmy własnymi zmysłami ocenić, jak wiele jest traminera w traminerze.

I rzeczywiście - na pierwszy rzut oka wino przypomina w pewnym stopniu tę odmianę. Nie ma (na szczęście) perfumowanej róży, ale jest soczyste liczi. Do tego dość wyraźna goryczka, pokaźny woltaż, a przynajmniej silne wrażenie rozgrzewania i spora koncentracja przywołująca skojarzenia z winami z rodziny traminerów. Jesteśmy blisko podręcznikowego wina. Różnica jednak tkwi w szczegółach, natężeniu, proporcjach. Kolejnego dnia w winie pojawiły się pigwa, gryzący nieco w język goździk, słodkie gruszki, owoce tropikalne, wreszcie bakalie, które nadały winu konkretnego ciała. W przeciwieństwie do wielu traminerów ten Osički pije się jednak z przyjemnością. Masa nie przytłacza, raczej podkręca wrażenia.

Parcela Osički z widokiem na słynną kapliczkę na Hradišťku (fot. J. Osička) 

 

 
Wino: Jaroslav Osička Tramín červený 2021
Cena:  300 kč (60 zł)
Sklep: u winiarza
Ocena: 7/10  
 
Kolejną etykietą jest p.a.n, czyli cuvee andré, morawskiej odmiana stworzonej ze skrzyżowania frankovki i svatovavřineckiego oraz pinot noir. André to odmiana wymagająca najlepszych parceli i sprzyjającej pogody. W dobrym roczniku daje harmonicznie zbudowane, aksamitne wina, a rok 2021 był na Morawach wyjątkowo dobry. Określenie wyjątkowy jest jednak mylące, gdyż morawscy winiarze od 2015 roku, jeśli wyłączyć lokalne, czasem poważne utrudnienia, w zasadzie gorszego roku nie zaznali. A więc mamy dobry rocznik, ciekawą odmianę (szczególnie w połączeniu z pinot noir) i winiarza, który zna się na robocie. Powinno się udać. Sprawdźmy zatem. 
 
Początki nie są łatwe. Wino jest - nie bawmy się w eufemizmy - trudne. Mocno wiejskie. Bezkompromisowo uderza zapach obórki. To wino musi zdecydowanie odetchnąć, z całą pewnością nie chce być tego dnia wypite. Po jednym kieliszku chowamy na następny dzień, co okazuje się rozsądną decyzją - wino staje się o niebo lepsze. Ale intuicja, czy może zwykła ciekawość i chęć rzucenia winiarzowi wyzwania, nakazuje mi schować to wino do lodówki i wrócić do niego 3 wieczoru. Tak robimy i dostajemy kompletnie inne wino. Pijemy je już szklankami, bo skończyły się kieliszki. Znikają wiejskie aromaty, które odpychają tak wielu winopijców i dostajemy czysty owoc (wiśnia, jagoda, kwaśna malina), na fajnym kwasowym kręgosłupie i z wyraźną nutą pinotową. Wstrzemięźliwość popłaca i tylko  żal, że na trzeci dzień tak mało zostało. Po raz kolejny okazuje się, że wina bio potrzebują do pełnego otwarcia przynajmniej długiej dekantacji, a najlepiej kilkunastu, kilkudziesięciu godzin spokojnego odpoczynku.


Wino: Jaroslav Osička p.a.n. 2021
Cena:  300 kč (60 zł)
Sklep: u winiarza
Ocena: 7/10
 

Komentarze

Popularne posty