Papkin - wino pełne niespodzianek

Jakiś czas temu odwiedziłem przypadkiem Makro Cash and Carry. Ku mojemu zdziwieniu odkryłem spory regał z winami - ponoć - z Europy Środkowej. Czar jednak prysł, kiedy przyjrzałem się etykietom:  głównie Bułgaria, Mołdawia i Gruzja. Szczególnie rozumiana Europa Środkowa. No cóż. Spomiędzy Fresc i Mołdawskich Dolin można było wyłuskać kilka butelek niemieckich, jakąś Kadarkę za 12 zł, coś z Austrii i polskiego Papkina. Ok, do wyboru Regent i Riesling. Ok, biorę Rieslinga. Będzie w sam raz pod smażoną makrelę.

Waham się od czego zacząć, ale może po prostu zdam relację z tego, co się wydarzyło.

Otwieramy butelkę. Przyjemny, czysty aromat, apetyczne zielone jabłko. W ustach fajna kwasowość, delikatna struktura, nieco wątłe, ale akceptowalne ciałko. Czysty Riesling, bez polskich nut. Fajnie. Cena też nieścinająca z nóg: 50 zł za polskie wino to przecież jest niewiele. Nie jest to może wino najwyższych lotów, ale nikt - i mówię to ze stuprocentową pewnością - nie powiedziałby,  że to jest polskie wino. G. na przykład obstawiała Słowację :)
Czyli ok? No, nie do końca.



Etykieta wygląda nieźle. Gdyby ktoś chciał się z niej dowiedzieć czegoś o producencie, żeby np. odwiedzić go w winnicy i sprawdzić inne wina, przeżyłby niemałe zaskoczenie. Na etykiecie znajdziecie skrót St.V., który możecie powiązać z Winnicą Saint Vincent. Saint Vincent jest dostępny - chyba - w Auchan, ale nigdy nie odważyłem się go kupić, spodziewając się wyrobu winopodobnego na bazie soku z aronii i wytłoków z labruski. Strona winnicy też nie rozpieszcza zmysłów.




Ale to, co zobaczyłem na stronie producenta, zerwało mi kapcie z nóg i wytrąciło kieliszek z ręki.



Dlaczego?
Dlaczego firma, która ma 6,5 h winnic, czyli w skali kraju jest w ścisłej czołówce pod względem areału, robi sobie taką krzywdę? Dlaczego ludzie, którzy wydali setki tysięcy złotych na winnicę i potrafią zrobić wino z vinifery, nie dbają o markę i wizerunek? Nie mam zielonego pojęcia.

Przy okazji degustacji Papkina pojawiła się jeszcze jedna wątpliwość: Jak prawidłowo oceniać polskie wina? Czy obiektywnie, porównując do całego winiarskiego świata, czy jednak stosować taryfę ulgową, uwzględniającą położenie i obiektywne możliwości polskiego winiarstwa.
Bo jeśli spojrzeć na np. Papkina obiektywnie, to smakował jak przeciętny słowacki Rizling rýnsky  za 4 euro i dałbym mu 5 pkt, bo był po prostu smaczny. Jeśli jednak porównać go do polskich Rieslingów, to jest zdecydowanie w czołówce i spokojnie można by dać 7 pkt, może nawet 8 pkt. Szczerze mówiąc, jeszcze nie wiem, jak to ugryźć.

Komentarze

Popularne posty