Miśnieński Alltagswein

Dziś zabieramy państwa na saksy. 

Jeśli wierzyć naszym statystykom, na naszym blogu niemieckie wina pojawiły się 12 razy. Dominowała oczywiście Nadrenia. Dziś debiutuje wino "enerdowskie", czyli saksoński region winiarski - Weinbaugebiet Sachsen.

Jest to jeden z mniejszych regionów w Niemczech, liczy raptem niewiele ponad 500 ha, ale przecież jeszcze kilka lat temu w Polsce hucznie strzelały szampany czy raczej wina musujące po przekroczeniu tej magicznej liczby. A więc nie jest to region, który można ot tak zbagatelizować.

Z uwagi na położenie i klimat wina saksońskie różnią się zasadniczo od win nadreńskich, mozelskich czy frankońskich i bardziej przypominają wina lubuskie czy śląskie. Podobny profil klimatyczny, podobne zagrożenia, podobna tradycja. Nad Łabą połowę obsadzeń stanowią riesling, müller-thurgau, weißburgunder, grauburgunder, innych białych też sporo. To oczywiste, ale szczególnie ciekawie wygląda podział własnościowy, tak różny od dzisiejszego winiarstwa lubuskiego. Przede wszystkim są to: wielka spółdzielnia, której wino dziś prezentujemy, państwowa winnica Sächsisches Staatsweingut Schloss Wackerbarth w Radebeul-Niederlößnitz i miejska Weingut Hoflößnitz w Radebeul-Oberlößnitz. Choć przyjęta nad Łabą forma produkcji wina raczej nie sprzyja tworzeniu win wysokojakościowych, to udało się niemieckim winiarzom utworzyć cztery Großlage, co niewątpliwie ułatwia nabycie saksońskiego wina z wyższej półki. Wino, które dziś pijemy, powstało na parceli niemalże stycznej z VDP.Grosse Lage Königlicher Weinberg. Dzieli je lasek. To nie samochwalstwo, to luźne pytanie laika o cechy szczególne Grosse Lage.

Jak wspomniałem nasze wino pochodzi z wielkiej spółdzielni założonej pod Radebeul chwilę przed wejściem wojsk niemieckich do Sudetenlandu. Zaraz po wojnie spółdzielnię na nowych zasadach odtworzono a już za czasów Wilhelma Piecka przemianowano na Winzergenossenschaft Meißen. Dziś ta poenerdowska spółdzielnia winifikuje owoce kilkuset drobnych winiarzy uprawiających winne grono na ponad 135 hektarach i produkuje całą masę prawie wyłącznie win białych.

W nasze ręce wpadła jedna z wielu milerek. Na, und?

Usta zaskakująco aromatyczne. Rześko, świeżo, nieco muszkatowo. Rzekłbym, że muszkatu dali w sam raz. W ustach łagodne, lekko, owocowo, ktoś złośliwy zarzuciłby wodnistość i mógłby tego skutecznie bronić. Ciała niewiele, kwasowości takoż. Z czasem na końcu pojawiła się pikantna goryczka. Czyli w zasadzie podręcznikowa milerka uprawiana i winifikowana tak, żeby było jej dużo i żeby pieniądz się zgadzał. Początkowo było nieźle, z czasem czar prysł i zza aromatycznego pozłotka wyzionęła wielkoobszarowa produkcja. Niezłe, pijalne, ale za tę cenę wracał nie będę.

Wino: Meissen Müller Thurgau Pillnitzer Königlicher Weinberg
Cena:  10 euro (45 zł)
Sklep: Drezno
Ocena: 5.5/10

 

Komentarze

Popularne posty