Jeszcze raz o Orbánie. Ale także o rieslingu von der Leyen

Pisząc ostatnio o winach węgierskich i Orbánie miałem przygnębiające poczucie, że w czasie, kiedy na wschodzie toczy się krwawa wojna, ja siedząc w bezpiecznej Warszawie snuję rozważania pięknoducha i skupiony na problemach pierwszego świata zastanawiam się nad nic nie znaczącym bojkotem. Ale tak naprawdę to nie jest próba bojkotu, bo co ja jeden mogę zrobić, co my jako polska blogosfera możemy zrobić? Choćbyśmy dziś przestali kupować węgierskie wina, to nikt by tego nie zauważył. Jakiż jest wkład polskiego konsumenta w dochody przeciętnego węgierskiego winiarza?

To nie jest próba bojkotu, to wyraz bezsilności i rozczarowania. I niemy bunt przeciw złu. I fizjologiczny odruch. Obudziliśmy się bowiem z ręką w nocniku. Orbán nas zwodził. Wszystkich. Ignorowaliśmy to, bo przecież nam chodziło tylko o wino i o dobrą zabawę, a polityka Orbána to były jakieś dalekie miazmaty, nie wpływające na nasze świetne samopoczucie.

Sytuacja jednak się zmieniła. Orbán jest już nie tylko malutkim autokratą mało istotnego środkowoeuropejskiego kraju, demolującym węgierską demokrację i wywracającym do góry nogami porządek w Europie, jest także wspólnikiem Putina. Równym Le Pen, która rakiem wycofuje się z toksycznej przyjaźni. Równym Salviniemu, który z podkulonym ogonem ucieka sprzed przemyskiego dworca.

Powiecie, że to nie Orbán robi te wina. Tak, nie Orbán. Ale liczby nie kłamią. Przejrzałem wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych, żeby zobaczyć, jakie Orbán ma poparcie na prowincji. Wybrałem kilka ulubionych miejscowości winiarskich. Mád, Tokaj, Villány, Somló. W węgierskim parlamentaryzmie posłowie wybierani są z dwóch list – ogólnokrajowej i w ramach jednomandatowych okręgów wyborczych. Uśredniam dane dla pokazania tendencji. W miejscowości Mád na 1000 oddanych głosów ponad 600 przypadało na Fidesz, w Tokaju na ponad 2000 głosów, połowa głosowała na Fidesz, w Villány sprawa ma się jeszcze gorzej, bo na około 1300 wyborców, prawie 900 wybrało partię Orbána, podobnie w okolicy wulkanu Somló – prawie 700 głosów na Fidesz spośród 1000 oddanych kart. W każdym z tych regionów drugą siłą polityczną był Jobbik, partia, która w okolicy 2018 roku wykonała spektakularną woltę ideową i z partii nacjonalistyczno-konserwatywnej bliskiej Fideszowi stała się centrową i zawarła jakąś dziwną formę antyfideszowskiego sojuszu z lewicą. Fakty są jednak takie, że Orbán ma poparcie prowincji. 

Oczywiście, nie Orbán robi te wina, tak jak nie Kaczyński robi wina na Podkarpaciu. Nie namawiam do odpowiedzialności zbiorowej. Ale dla własnego świętego spokoju, jeśli będę kupował wina, choć dziś wcale nie mam na to ochoty, to będą to etykiety od sprawdzonych producentów. Skoro słusznie faworyzujemy winiarzy „eco-friendly” i „women-power", to nie widzę powodu, by nie skorzystać z podobnego zabiegu konsumenckiego i nie faworyzować tych winiarzy, którzy myślą tak jak my. Że to Ukraińcy i Białorusini chcą przesunąć granicę Zachodu, a nie jak twierdzi Orbán, że to wymysł rusofobicznych Polaków.

Uważam, że nie wiesza się w domu akwarel sfrustrowanego kaprala, choćby nie wiem, jak były urocze, nie maszeruje się w Marszu Niepodległości udając, ze nie widzi się powiewającej falangi na zielonym tle i nie pije się wina robionego przez „kumpli” Orbána. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu, albo mamy znikomy (np. ropa, gaz, węgiel), ale skoro potrafimy w naszych wyborach konsumenckich uwzględniać ślad węglowy, to czyż nie większym obowiązkiem moralnym jest odciąć się od przyjaciół (fakt, dalekich, ale jednak) Putina? Choćby nikt poza nami by tego nie zauważył.

Europa potrzebuje jedności. Niemcy wyciągnęli bolesną nauczkę i wycofali się z pacyfistycznej, nieodpowiedzialnej polityki wojskowej von der Leyen. Węgrzy już niedługo będą mieli okazję zweryfikować swoją postawę - w kwietniu wybory.

 

 


Komentarze

Popularne posty