Dwie (jakże różne) twarze tokajskiego Carpinusa

Po dość długotrwałym i intensywnym "przyglądaniu się" winom białym jestem dziś gotów stwierdzić, że te tokajskie znajdują się w naszym prywatnym rankingu w zdecydowanym topie. I w zasadzie każda wersja tokaja jest zawsze mile widzianym gościem na naszym stole. Niedawno sięgnęliśmy po dwie dość powszechne na naszym rynku butelki. 

Pierwszy wskoczył na stół klasyczny Carpinus kupiony w WineAvenue. Już po otwarciu na naszych buziach pojawił się banan. Tokaj jak z obrazka: dużo świeżości, nieco petrolu. Oczywiście w nosie dominują cytrusy i jabłka; wino jest jasne, świeże, rześkie, czyste. Ekstremalnie szczupłe i napięte. Równolegle łechce nas miodowa naftowość. Bardzo to lubimy. Koniec pieczętuje fajna pieprzna końcówka. Wino ekstremalnie pijalne i ekstremalnie chrupiące.

A propos chrupiące. Skoro regularny Furmint jest chrupiący, to co musi dziać się w winie dumnie noszącym etykietę z napisem Crisp? Sprawdziliśmy i to.

Okazało się, że Crisp wcale nie jest crisp. Ale po kolei. Furmint ten jest zdecydowanie bardziej leniwy, prosty, by nie powiedzieć banalny. Przymknęliśmy oko na landrynkowy nos, pozbawiony nut petrolowych a przypominający tanie wina sylwestrowe. W końcu to nie to ma być atutem tej flaszki. Ale na słodkawą rozlazłość w miejscu chrupiącej świeżości przymknąć oka już nie mogliśmy. Wino sporo obiecujące rozczarowuje podwójnie, więc ocena musi być odpowiednia. I jeszcze ta cena?


 

Wino: Carpinus Tokaji Furmint 2019
Cena: 45 zł
Sklep: wineavenue24
Ocena: 7/10
Vivino: 4.0

Wino: Carpinus Furmint Crisp 2019
Cena: 35 zł
Sklep: Lidl
Ocena: 5/10

Komentarze

Popularne posty