Dzikus z Austro-Węgier vs. Autentysta z Moraw
Nie był to żaden pojedynek, a wina piłem w sporym rozstrzale czasowym, ale mimo to myślę, że można je ciekawie ze sobą skonfrontować.
Pierwsze wino to Weninger Sopron Organic Red (blend cabernet sauvignon, merlot i pinot noir). Czemu Austro-Węgier? Z prostego powodu, Franz Reinhard Weninger, młody producent z Burgenlandu, posiada także kilka parceli na Węgrzech, między innymi w przygranicznym Sopronie. Taka pozostałość przedwersalskiego porządku, choć w rzeczywistości tworzona na nowo.
No, a wino? W nosie naznaczone wyraźną dzikością. Do tego owoc i świeżość. I kiedy mówię owoc, to mam naprawdę owoc na myśli. Nie jakieś aromaty owocowe, ale prawdziwą, niedojrzałą, kwaśną wiśnię. Odnoszę wrażenie, że wino to nie zostało poddane fermentacji malolaktycznej, albo przebiegła ona w sposób niekontrolowany. Ta kwasowość jest naprawdę bio. Specyficzna świeżość w nosie i ustach rozwija się w kierunku dzikiego, cierpkiego ataku nut ziemistych wspartych solidną artylerią garbników, które ostrzeliwują usta, nadając winu długiego, poważnego finiszu. Pojawiają się nuty ziemiste, a wyraźny wątek pestkowo-łodygowy pokazuje, że nie mamy do czynienia z lekkim winem, o co można by go na początku posądzać.
Cena: 33 zł
Sklep: Lidl
Kočařík, podobnie jak Weninger, stosuje ekologiczne metody tworzenia wina, ale efekt końcowy jest zdecydowanie odmienny od tego, jaki wychodzi spod ręki austriackiego kolegi po fachu.
Cena: 58 zł
Sklep: www.winozmoraw.pl
Komentarze
Prześlij komentarz