Somló

Pod poprzednim postem dotyczącym win z Balatonfüred Remik słusznie zwrócił mi uwagę, że rozpędziłem się zanadto wliczając wzgórze Somló do rejonów nadbalatońskich. Uwaga słuszna, ale wymagająca dwóch słów dopowiedzenia. Somló, a właściwie Nagy Somló rzeczywiście należy do grupy balatońskiej, ale jego odmienny charakter, niepowtarzalne, albo powtarzalne w niewielkim stopniu cechy, charakterystyczne metody winifikacyjne, bogata i udokumentowana tradycja historyczna sprawiają, że wina z tego regionu są wyjątkowe i należy je, zgodnie z sugestią Remika, jako takie traktować. Pełna zgoda.

Porozmawiajmy zatem o Somló i na tapetę weźmy dwa wina, choć cztery butelki.

Kolonics. Piliśmy to jakiś czas temu i opieram się jedynie na notatkach. W nosie a potem w ustach znaleźliśmy kamienne nuty, siarkowo-krzemienne aromaty, jakby powstałe podczas łupania kamieni. Przez te  mineralne - w czystej formie - tony przebijały wiejskie klimaty, jakieś plebejskie sianko, kiszonka. Zdziwił nas brak nut owocowych i kwiatowych, "jeno ta skała". Tak sobie to zapisaliśmy. Daliśmy mocne 6/10. Ponoć rocznik nie był najlepszy i nie pokazał wszystkich możliwości terroir i winiarza (to z kolei słowa osoby, która nam tę butelkę sprezentowała). Ogólnie wątek nas zainteresował.

Wino: Kolonics Juhfark 2017
Cena: 
Sklep:
Ocena: 6/10
Vivino: 3.5

Dlatego później poszliśmy tym tropem i gdy nadarzyła się okazja kupiliśmy w Lidlu - a potem dokupiliśmy - somlońskiego juhfarka. I tu pojawia się mała konfuzja. Wypiliśmy łącznie 3 butelki. W różnych sytuacjach, towarzystwie, momencie. Pierwsze podejście było fajne. Lekkie, nieoczywiste wino. Niewiele owoców, brak nut kwiatowych, za to wyczuwalny ton kamienny, wapienny. W kolejnej butelce dokupionej niedługo potem znaleźliśmy jeszcze więcej kamienia, dziwnego, nieco zakurzonego wapienia. Tak wyobrażam sobie mineralność, właśnie jako specyficzny posmak przypomianający nieco wody lecznicze. Ponadto wino to miło perliło się na języku. Fajne doświadczenie. 

Żeby sobie przypomnieć ten klimat, sięgnąłem jeszcze raz po kupioną na wyprzedaży flaszkę. I nie wiem, co się stało, ale to nie było to. Ten sam rocznik, zakładam, że ta sama partia, ale wrażenia inne. Zamiast ciekawego zakurzonego w pewien sposób wina, piliśmy lekkie, świeże, wibrujące wino. Jak to wytłumaczyć? Czy towarzystwo i winepairing odgrywa aż tak ważną rolę?

Wino: Juhfark Tornai 2018
Cena:  11-13 zł (!)
Sklep: Lidl
Ocena: 6/10
Vivino: 3.3

A na koniec Somló w wersji na słodko. Tak, tak, na słodko. Somlói galuska z pewnej warszawskiej węgierskiej restauracji. Na pandemiczny wynos w plastikowym kubeczku, więc wygląda jak wygląda, ale było dobre: biszkoptowe kluseczki, krem morelowy, czekolada, sos śmietanowy...

 

Komentarze

Popularne posty