Czyste ojczyste

Z polskimi winami to jest tak, słuchajcie, każdemu otwarciu butelki towarzyszy jedna i ta sama zagadka, jedno i to samo pytanie. Będzie wino czyste, czy może jednak podręcznikowe smaki i aromaty będą toczyły niekończącą się póki co wojnę albo z delikatnymi hybrydowymi niuansami, albo wręcz z totalnymi absmakami niepozwalającymi równać się tym winom z innymi winami Europy Środkowej.
W tym odcinku przyjrzymy się winom czystym, bo traf chciał, że ostatnio sporo takich flaszek pojawiło się na naszym stole. Uprzedzając fakty - w kolejce czekają wina, w których coś się nie udało. Tak, o tym też trzeba pisać, bo wierzymy, że konstruktywna krytyka jest długoterminowo lepsza od klepania po plecach. Ale nie psujmy zabawy. Dziś świętujemy dobre polskie wino.

Ten Regent czekał prawie rok, przywieziony w sakwie i chroniony niczym Święty Graal. Ostrzyłem sobie zęby na niego, wypościłem się, wyszorowałem dekanter... Pierwsze wrażenie: nos pestkowy, nuty ziemiste, jesienne, mokre, nieco brudne, kojarzące mi się z Pinot Noir, bo większość pinotów, jakie piliśmy, była pokryta takim szorstkim rustykalnym kurzem. Tak mi się kojarzy, nic nie poradzę. W ustach trochę śliwki, aronii, niedojrzałej czereśni. Trochę dymu, odrobina kawy. Goryczka trzyma się mocno, długo nie ustępuje, ciągle gdzieś tam albo wyziera ten gen vitis rupestris, albo owoc nie był do końca dojrzały.
Po 30 minutach jednak wino jest zdecydowanie lepsze. Ulotniły się aromaty jesieni, pojawiła dojrzała soczysta wiśnia. Polskie wina potrzebują więcej tlenu, wolności, duszą się zamknięte w szklanej klatce.



Wino: Winnica Korol Regent 2016
Cena:  40 zł
Sklep: zakup w winnicy
Ocena: 6/10
Vivino: 3.9

Rubin Korola to wino o 100 twarzach. Nie rozumiem, co tu się wyczynia, ale mam wrażenie, że każda butelka smakuje inaczej. Przypomnijmy dwa opisy:

https://nowystaryswiat.blogspot.com/2019/06/polskaaaa-biao-czerwoni-czyli-festiwal.html
https://nowystaryswiat.blogspot.com/2019/07/korol-korolowi-nierowny.html

Ostatnio otwarta butelka to była wierna powtórka naszego pierwszego zauroczenia na festiwalu u Kręglickich, po którym wsiadłem na rower i pojechałem do p. Korola po zapas na cały rok.
Owoc dotknięty beczką. Wino bardzo pijalne, czyste, de-li-kat-ne, lekkie. Muszę to podkreślić, bo rzadko zdarzają się tak przyjemne wina.
Nie mam zielonego pojęcia, co wydarzyło się w międzyczasie. Czy stało się coś złego z poprzednią butelką, czy partią wina, bo nie wierzę, by tak często przywoływane okoliczności przyrody, tutaj akurat żadne, bo piliśmy je zamknięci w czterech ścianach w środku ogólnoświatowej pandemii, miały taki wpływ na recepcję trunku.
 

Wino: Winnica Korol Rubin 2016
Cena:  40 zł
Sklep: zakup w winnicy
Ocena: 7/10
Vivino: 3.6

Warto w tym miejscu wspomnieć, choć butelka się nie uchowała, o białej Perle. Nie jest może tak poruszająca jak czerwienie, ale coś w niej jest. Dominują aromaty polskich ziół, polnych kwiatów, pojawia się trochę landrynkowości, starych odmian jabłek. Pod koniec butelki olśniło nas. To wino smakuje jak Tymbark jabłko-mięta. Serio. Świeże, lekko miętowe, swojskie. Gdzieś z tyłu głowy migotało mi porównanie do sycylijskiej odmiany Grillo, w którym też wyczuliśmy tę miętową nutę.

Wino: Winnica Korol Perła 2016
Cena:  40 zł
Sklep: zakup w winnicy
Ocena: 6/10
Vivino:

Skoro już przywołaliśmy wątek okołowirusowy...
Serdeczne podziękowania przesyłamy blogerowi Mariuszowi Leśniowskiemu (www.winemislowem.pl), który zabezpieczył nam dwie butelki pandemicznego wina. Zachęceni dobrą opinią nie czekaliśmy długo z degustacją.

Wino pandemiczne to kupaż Traminera i Pinot Blanc, a więc czyste winifery. Fermentacja i pół roku dojrzewania na skórkach. Oraz pestkach. Myślę, że to równie ważne, choć mało kto o tym wspomina. Co dostaliśmy? Zaskakująco delikatne, gładkie i pijalne wino. Gdybym nie wiedział, co piję, obstawiałbym Morawy i macerację trwającą nie dłużej niż 2 miesiące. Znane mi wina pomarańczowe macerowane pół roku często traciły typowe dla odmian świeże owocowe nuty, co rekompensowane było przez nowe aromaty herbaciane, przyprawowe, ziołowe, orzechowe i podwyższony poziom tanin i goryczki, pochodzącej jak mniemam z pestek. Winiarzowi z winnicy Miłosz udało się utrzymać grejfrutową świeżość i wzbogacić ją delikatnymi taninami. Czyli jest wartość dodana, a do tego wino jest czyste.

Wino pandemiczne z Winnicy Miłosz świetne sprawdzi się jako trunek pierwszego kontaktu z zyskującymi na popularności oranżami wszelkiego rodzaju.


Wino: Winnica Miłosz,  Wino Pandemiczne Pomarańczowe 2018
Cena: 40 zł
Sklep: zakup od winiarza
Ocena: 7/10
Vivino:

I ostatni przykład porządnego wina. Pandemiczna Czerwień zrobiona z Zweigelta i Aliberneta, ukraińskiej odmiany dziś uprawianej głównie na Morawach i Słowacji. A więc znowu mamy winiferę. Być może tu w jakimś stopniu kryje się odpowiedź na pytanie, dlaczego te wina są czyste, pozbawione dziwnych, choć czasem ciekawych, nut. Pandemiczna Czerwień to owocowa intensywna ekspresja. Nie zdążyliśmy rozebrać tego wina na czynniki pierwsze. Było zbyt dobre.

Pandemia pandemią, a przyroda swoje. Na pohybel wirusowi.




Wino: Winnica Miłosz, Pandemiczna Czerwień 2018
Cena: 40 zł
Sklep: zakup od winiarza
Ocena: 7/10
Vivino:

POST SCRIPTUM.
Każde z tych win kosztowało 40 zł. Nie chcę mówić "czyli jednak można", ale,  jak się okazuje, jednak można.

Komentarze

Popularne posty