Bułgarski pościk

Czy nie szkoda czasu na pisanie i czytanie o słabych winach? Na pewno. Tak samo jak szkoda wątroby na picie win nieprzynoszących przyjemności. Bo alkohol szkodzi. Źle byłoby, gdyby szkoda wiązała się z niepotrzebnym wydatkiem i konsumpcyjnym rozczarowaniem. I dlatego trzeba, według mnie, pisać o tych winach, do których nie chce się wracać. Ku pamięci.

Od samego początku Pinot Gris był dla mnie jednym z ulubionych białych szczepów. Podoba mi się delikatny aromat, dobry balans, nietarganie kwasem szkliwa. Jednak mając w pamięci inne bułgarskie wina nie miałem wysokich oczekiwań wobec Pinota z Warny. Ot, liczyłem na przeciętnego sklepowego, ale przyjemnego, szaraka.

Zatem czy warto wracać? Nie. Nie warto. Upić się nie warto i pić tego nie warto.
Jest to bowiem szary pinot, który jest szary nie tylko z nazwy, ale i z charakteru. Płaskie, słodkawe, ciężkie, z wystającym ponad miarę alkoholem. Po co to pić? Żeby się o tym przekonać? Bez sensu. Szczególnie, że tanie - w regularnym obrocie - nie było. A więc ja nie wracam, a wy, drodzy czytelnicy, zrobicie jak chcecie. A potem może podzielicie się wrażeniami.




Wino: Pinot Gris Varna 2017
Cena: 45 zł (w promocji 27 zł)
Sklep: Lidl
Ocena: 4/10

Komentarze

Popularne posty