Zaczynamy cykl wakacyjny. Pojawią się butelki przywiezione stąd i stamtąd. Głównie stamtąd. Trochę bieli, trochę czerwieni. Trochę rzeczy typowych, trochę zakręconych.
Dziś na naszej stronie przysiada mazowiecki Biały Kruk, dość dobrze znana wśród fanów polskiego wina i nagradzana niewielka winnica z mazowieckiego zagłębia owocowego - okolic Grójca i Tarczyna. Biel piliśmy dawno, zaraz po jej zdobyciu. Czerwień długo czekała na swoją okazję. W kieliszku pojawiła się na otwarcie lata, jak to w Polsce bywa zimnego i deszczowego.
Ale po kolei. Najpierw biel.
Jest to cuvee solarisa i jutrzenki, z niewielkim dodatkiem bianki. Odmiany typowo mazowieckie - odporne, wcześniej dojrzewające, a przy dające teoretyczną szansę na powodzenie na etapie winifikacji. Zasadniczo jest to wino pomarańczowe, bo grona były przez 3 tygodnie fermentowane na skórkach, ale na szczęście (wg mnie) aromaty oranżowe są tutaj co najwyżej średnio wyczuwalne. Ponadto jest to pet-nat robiony metodą Merreta, a więc do butelek z młodziutkim winem dodano odrobinę drożdży i cukru, czego efektem jest pojawienie się tak lubianych przez masy bąbelków. Sporo nowości jak na jedno wino. A jaki jest efekt końcowy?
Wino jest świeże, owocowe, apetyczne, z lekkimi aromatami kwiatowymi. Zastanawiająca jest niewyczuwalność specyficznych (ziołowych, trawiastych) aromatów typowych dla jutrzenki. Nigdy bym nie powiedział, że jest tam aż 30% tej odmiany. Miłe zaskoczenie. Dobra robota! Weszło pod pizzę jak mało co.
Wino: Biały Kruk Orange Wine Merret 2020
Cena:
Sklep:
Ocena: 6/10
Vivino:
Nieco inaczej sytuacja wygląda z czerwienią. Jako się rzekło, piliśmy ją niedawno, wrażenia są nadal świeże. Robert Zdanowski napchał tam sporo odmian: dominuje cabernet cortis i muscat bleu, ale znajdziemy tam także regenta, rondo i marquette. Tak jak w przypadku bieli, także tutaj mamy do czynienia z mniej wymagającymi hybrydami. Winiarz, zdaje się, wychodzi z założenia, że lepiej zrobić pewniaka z hybryd niż męczyć się cały rok z viniferą i zabutelkować coś, co nie powinno ujrzeć światła dziennego a już na pewno trafić do kieliszków. Też jestem tego zdania, ale to niestety nie jest takie proste - taki pomysł na wino wiąże się z innymi problemami, wynikającymi z cech typowych dla hybryd. I tutaj niestety chyba nie do końca udało się uniknąć tych hybrydowo-labruskowych pułapek.
W nosie ten blend jest bardzo aromatyczny - kwiatowy, muszkatowy, specyficzny. Mnie to nawet nie przeszkadzało, ale są winopijcy nieprzyzwyczajeni do takich nut w czerwonym winie. Nos jest naprawdę interesujący i zapowiadający ciekawą przygodę, albo - w gorszym przypadku - rollercoaster z odpiętymi pasami bezpieczeństwa. Okazuje się bowiem, że po dość miłych, choć szczególnych wrażeniach zapachowych pojawiają się wrażenia smakowe, które już tak miłe nie są. Wino jest grubotaniczne, z wyraźnym akcentem hybrydowym, nieco męczące. Nie jest to wino łatwe, a przecież pet-nat powinien być winem rozrywkowym, dającym frajdę i samo dolewającym się do kieliszków. Zdaje się, że w tym przypadku cabernet nie dojrzał, skutkiem czego pojawiły się paprykowe, trawiaste nuty, powszechne w środkowoeuropejskich tańszych cabernetach ze słabszych roczników. Rok 2020 nie był najlepszy i to może być przyczyną połowicznego sukcesu tego wina. Czekam na lepszy rok i spróbuję jeszcze raz, bo to wino ma potencjał. Potrzebuje tylko nieco więcej SATu.
Wino: Biały Kruk red cuvee Merret 2020
Cena:
Sklep:
Ocena: 5/10
Vivino:
Komentarze
Prześlij komentarz