Od Kosowa do Mozeli. Riesling Weeks

Zaczniemy nietypowo. Ręka do góry, kto pił kosowskie wino. Nie widzę. Mało kto spędza wakacje w Kosowie, nikt stamtąd nic nie przywozi, raczej jest to miejsce omijane szerokim łukiem. Wiadomo: wojna, niedostatek wszystkiego, UÇK, Hashim Thaçi i jego mafijne struktury, przemoc, Serbowie atakujący wioski albańskie, Albańczycy atakujący osiedla zamieszkane przez Serbów od tysiąca lat. I choć nie podoba mi się ani bezprzykładny nacjonalizm serbski, ani od 30 lat realizowany projekt Wielkiej Albanii, to w tej kwestii jestem słowianofilem - Kosovo je Srbija.

Mój główny dostawca win codziennych - Auchan - rzuca czasem na półki etykiety nietypowe. Można trafić butelki z Bośni i Hercegowiny, Słowenii, Polski. Znalazł także miejsce na jedną kosowską etykietę. Kompulsywnie kupiłem butelkę i dobrze, bo kilka dni później już nic nie było.

Ale porzućmy historyczne animozje. Sięgnijmy po wino. Chociaż nie, muszę jeszcze słowo. Alkohol, szczególnie po ostatnich wojnach bałkańskich pełni szczególne miejsce w bałkańskiej kulturze. Na temat rakiji i jej wpływu na przemoc napisano wiele i prawie cała współczesna literatura bośniacka przesiąknięta jest zapachem tego destylatu. Muzułmańskim mieszkańcom Bośni, a więc ludziom raczej stroniącym od alkoholu kojarzy się z serbskimi oddziałami niosącymi bośniackim sąsiadom jedynie słuszną religię i takiż porządek kulturowy. No, ale to była rakija. Sięgnijmy więc po to wino.

Winnica Bodrumi i Vjetër ma korzenie jugosłowiańskie, ale w 2006 została sprywatyzowana i dziś jest sporym i ważnym kosowskim, a więc trochę albańskim, a więc trochę muzułmańskim producentem wina i brandy. Choć z tą muzułmańskością nie do końca jest tak. Dziedzictwo Envera Hodży sprawia, że Kosowianie są dziś przede wszystkim wrogami serbskiego prawosławia, nie praktykując przy tym islamu. To ich wyróżnia od np. Boszniaków. Skomplikowane to nieco. Sięgnijmy już po to wino.

Powiem wprost. Spodziewałem się czegoś słabego, nie ufałem tej etykiecie. Tymczasem to wino jest naprawdę niezłe. Proste, zwyczajne, ale przecież mówimy tutaj o podstawowej etykiecie, którą pije się latem podczas 30-stopniowych upałów. Dobrze zbalansowane, świeże, owocowe, ekstremalnie pijalne. Butelka zniknęła w mgnieniu oka. Szczerze mówiąc chciałbym spróbować czerwonego Elephanta, flagowca tej winnicy. Ale w Polsce będzie to raczej niemożliwe.


Wino: Bodrumi i Vjetër, Riesling semi dry 2018
Cena:  20 zł
Sklep: Auchan
Ocena: 6/10
Vivino: 3.2

Wróćmy tymczasem do ojczyzny Rieslinga.
Jakiś czas temu piliśmy Rieslinga od Andrzeja Greszty, Polaka posiadającego sporą winnicę w malowniczo położonej miejscowości Kröv nad Mozelą. Nie przepadam za winami słodkimi, a tu odnoszę wrażenie, że dystrybutor nieco wprowadził nas w błąd i zamiast wina wytrawnego przysłał  Rieslinga półsłodkiego - Spätlese i 10% alkoholu może oznaczać nawet ok. 30 g cukru i było to niestety czuć.
Wino robione jest z owoców dojrzewających na starych krzewach (55 lat) na parceli Letterlay. Riesling ten jest wygrzany, aromatyczny, dojrzały. Dominują słodkie, miękkie nuty: brzoskwinie, miód. Jeśli ktoś lubi te klimaty, nie będzie zawiedziony. Mi zabrakło nafty, którą tak lubię, i świeżości.




foto: Benny G / google

Wino: Greszta Weingut Riesling Spätlese Kröver Letterlay 2016
Cena:  65 zł
Sklep: Winnice Eurazji
Ocena: 5/10


Komentarze

Popularne posty